


Po godzinie oddaję ją na klatkę piersiową Jarkowi, bo czuję, że zaraz się posiusiam. Potem dalej się tulimy i karmimy, bo u Jarka tylko szuka i się denerwuje. Jestem szczęśliwa, wdzięczna i dumna, że postawiłam na swoim. Godzinę później po 21 mój Tata przywozi dzieci. Maks jest wzruszony… widzę to w jego oczach…Pola nieco z dystansem… cieszę się, że mogę być razem z nimi już, że nie jestem rozdzielona jak byłoby to w szpitalu. Jarek robi zdjęcia i wysyła rodzinie.
Potrzebowałam czasu by to poskładać, bo byłam bardzo krytyczna wobec siebie. Ale wiem, że ten poród był błękitny i totalnie mój. Jeśli komuś sprawiłam przykrość tym, że nie uprzedziłam wcześniej że będę rodzić w domu, to tylko dlatego, że obawiałam się że najbliższe mi osoby będą chciały odwieść mnie od tej decyzji… I wiem, że to z intencją dla dobra mnie samej… Ale właśnie bałam się, że wzbudziłoby to we mnie wątpliwości, a ja tak bardzo chciałam spełnić swoje marzenie.
Zdjęcia: archiwum prywatne autorki.

Opowiadanie historii porodowych ma MOC!
Osobie, która ją opowiada, pomaga :
- ułożyć w głowie ciąg zdarzeń
- spojrzeć na poród z nowej perspektywy
- uwolnić emocje, które w chwili porodu powstały w ciele
- dostrzec swoją sprawczość i moc
- docenić siebie
- jeżeli to potrzebne, zamknąć to co jest trudne
- odbić myśli z osobami, które były przy porodzie
Osobie, która słucha dobrych, wzmacniających historii porodowych pozwala:
- czasem pierwszy raz w życiu usłyszeć, że poród może być dobrym wydarzeniem
- usłyszeć od drugiej kobiety, jak poród może wyglądać w praktyce
- zmienić swoje lękowe przekonania
- rozpocząć proces odnajdywania w sobie sprawczości
- zweryfikować przekonania o porodzie
- ułożyć własną wizję porodową, stworzyć listę rzeczy na których najbardziej Ci zależy