Historia dobrego porodu – Gosia Sikora Borecka

[et_pb_section fb_built=”1″ _builder_version=”3.22″ custom_padding=”0|0px|22.7699px|0px|false|false”][et_pb_row _builder_version=”3.25″ background_size=”initial” background_position=”top_left” background_repeat=”repeat” custom_padding=”14.0341px|0px|0|0px|false|false”][et_pb_column type=”4_4″ _builder_version=”3.25″ custom_padding=”|||” custom_padding__hover=”|||”][et_pb_text _builder_version=”4.9.1″]

  Gosia Sikora Borecka inspiruje kobiety od lat/ fot. Gosia Sikora Borecka

Żyjemy w czasach, kiedy za najbardziej kompetentne osoby w sprawie przebiegu porodu jest uznawany personel medyczny a tym samym kobiety stały się raczej elementem tego procesu. Przez ostatnie kilkadziesiąt lat bardzo mocno pracowano nad tym, aby przekonać nas, że nie jesteśmy same w stanie sprostać wyzwaniu, jakim jest urodzenie dziecka. I jaki mamy tego rezultat? W świadomości wielu kobiet została zatarta informacja, że podczas porodu to one odgrywają decydującą rolę

Najgorsze jest to, że przeniesienie odpowiedzialności z matki na personel medyczny doprowadziło do mniejszego zaangażowania kobiet w proces porodowy, przez co częściej poród relacjonowany jest jako cierpienie. Inną konsekwencją jest chociażby wzrostu stosowania znieczulenia farmakologicznego czy cesarskiego cięcia [cc] na życzenie.

Sprowadza się do jednej konkluzji – aby przygotować się do porodu należy odnaleźć na nowo w sobie siłę i kompetencje, pobudzić w sobie zaangażowanie.

W mojej społeczności, która gromadzi się wokół idei Błękitnego Porodu, ogłosiłam rok 2019 – rokiem szukania wewnętrznej siły i kompetencji.
Chcę zainspirować kobiety, które myślą o dziecku lub są w ciąży, do szukania ich własnej drogi, do pobudzenia intuicji, do świadomego przygotowania i doświadczania porodu. Dlatego zaprosiłam 12 mądrych i silnych kobiet do rozmowy – rozmowy o tym, jak one rozumieją własną siłę i co dało im doświadczenie porodu.

Dobry Poród: Historia druga – luty

Gosia Sikora Borecka – pedagożka, pierwsza przeszkolona doula w Polsce, prezeska Stowarzyszenia Doula w Polsce.

 

Beata Meinguer: Jakim doświadczeniem był dla ciebie poród?

Gosia Sikora Borecka: Granicznym. Pamiętam, jak powtarzałam, że mogę być w ciąży, mogę wychowywać dzieci, ale fajnie by było, gdyby ktoś mógł urodzić za mnie. Moje dwa pierwsze porody nie były trudne, ale mam wrażenie, że weszłam w nie mniej przygotowana niż w kolejne. Poród to dla mnie doświadczenie z pogranicza dużego wysiłku fizycznego i czegoś nowego. To nie tylko fakt, że poznam i przyniosę do domu nowego człowieka, ale że wszystko się zmieni i będzie nowe. Z tym „nowym” wiązała się duża ekscytacja.

Poród jest mieszaniną emocji, zaciekawieniem, czekaniem na odczucia, trochę strachem i lękiem, przed tym nowym i przed wysiłkiem. Doświadczyłam pięciu porodów i za każdym razem była to taka sama mieszanka.

Pamiętam, jak przy pierwszym porodzie mogłam przełożyć teorię na praktykę. Po przyjeździe do szpitala usłyszałam od położnej: dobrze sobie radzisz! A ja nie bardzo wiedziałam co to w ogóle znaczy. Dowiedziałam się, że mam 5 centymetrów rozwarcia, co było dla mnie wielkim zaskoczeniem, że już. Każda informacja, którą otrzymywałam i każde nowe odczucie w ciele przyjmowałam z wielkim zaciekawieniem i fascynacją.
Przy drugim porodzie myślałam, że już wszystko wiem. Ten poród odbył się z doulą, był bardzo szybki i mam wrażenie, że przez to nie zdążyłam go doświadczyć w pełni. Byłam zaskoczona, że już trzymam swoje dziecko.
Przy trzecim porodzie doświadczyłam wejścia w poród i w siebie. W to, co się dzieje porodowego, wewnątrz mnie. Byłam tego bardzo świadoma.
Czasem patrzę z lekką zazdrością na dziewczyny, którym towarzyszę przy porodzie, ponieważ spotykam takie, które już przy pierwszym porodzie mają w sobie tę świadomość. Kiedy ja czekałam na swój pierwszy poród bardzo mało było słychać o emocjach wokół porodu, nastawianiu, nieczekaniu na efekt, tylko wchodzeniu w skurcz, jeden po drugim. Nikt nie mówił, że w porodzie może też chodzić o doświadczanie każdego skurczu, zamiast oczekiwania na finalny efekt.

[/et_pb_text][/et_pb_column][/et_pb_row][et_pb_row column_structure=”1_2,1_2″ _builder_version=”3.25″][et_pb_column type=”1_2″ _builder_version=”3.25″ custom_padding=”|||” custom_padding__hover=”|||”][et_pb_image src=”https://blekitnyporod.pl/wp-content/uploads/2021/03/52688531_312153272773767_2400355409534648320_n.jpg” title_text=”52688531_312153272773767_2400355409534648320_n” align_tablet=”center” align_phone=”” align_last_edited=”on|desktop” _builder_version=”4.9.1″][/et_pb_image][/et_pb_column][et_pb_column type=”1_2″ _builder_version=”3.25″ custom_padding=”|||” custom_padding__hover=”|||”][et_pb_text _builder_version=”3.27.4″]

Beata: W którym momencie ciąży czy porodu poczułaś, że od ciebie zależy jakie to będzie doświadczenie?

Gosia: Ja to chyba czułam od początku. Usłyszałam to w szkole rodzenia. To była jedna z pierwszych szkół rodzenia Fundacji Rodzić po Ludzku. Kładziono w niej duży nacisk na aspekty psychologiczne przygotowania do porodu. Mówiono, że to nie tylko fizjologia, ale że to, jak się czuję, co myślę, co wnoszę do porodu, z kim jestem – ma wszystko przełożenie na to, jak doświadczam porodu i jak rodzę. To było odkrywcze dla mnie, pomyślałam: jejku, to ja mam na coś wpływ?!

[/et_pb_text][/et_pb_column][/et_pb_row][et_pb_row _builder_version=”3.25″][et_pb_column type=”4_4″ _builder_version=”3.25″ custom_padding=”|||” custom_padding__hover=”|||”][et_pb_text _builder_version=”3.27.4″]

Pierwsza wykwalifikowana doula w Polsce i matka piątki dzieci/ fot. Maria Ryll

Odkryłam, że poród to nie coś, co mi się przydarzy, i że o ile na fizjologię nie mogę mieć wpływu, to jednak nastawienie zależy ode mnie…  Z jednej strony było mi z tym łatwiej, a z drugiej trudniej z tą świadomością. Bo przecież jest łatwiej, kiedy nie przejmuję odpowiedzialności, tylko obarczam nią kogoś. Ale więcej było plusów tego odkrycia, cieszyłam się, że nie będę tylko bierną uczestniczką tego wydarzenia.

Beata: Jaki był twój najpiękniejszy moment w czasie porodu?

Gosia:  Najpiękniejsze momenty to ten pierwszy kontakt wzrokowy. Kiedy po porodzie następowała chwila odpoczynku, i potem już w całości, nie tylko ukradkiem, mogłam przyjrzeć się swoim dzieciom, zobaczyć ich buzie. Pamiętam te momenty bardzo dobrze, pamiętam w jakiej pozycji wtedy siedziałam, jak różne to były twarzyczki i spojrzenia.
Ale mam też w pamięci najpiękniejszy moment nie swojego porodu. Kiedy byłam w trzeciej ciąży, pierwszy raz towarzyszyłam kobiecie jako doula. I to był moment, w którym zobaczyłam moc płynącą z kobiety, która rodzi. Zobaczyłam siebie w innej kobiecie. Możliwe, że to też pomogło przy moim trzecim porodzie, bo zobaczyłam w jakiś sposób siebie z boku. Dlatego wydaje mi się, że to bardzo ważne, aby kobiety czytały prawdziwe historie porodowe. Bo poród to nie tylko urodzenie dziecka, to nie tylko fizjologia, ale to też wydarzenie w życiu kobiety.

Beata: Jaki był najtrudniejszy moment w czasie twojego porodu i jak sobie z nim poradziłaś?

Gosia:  Doskonale je pamiętam, to jest ten moment, kiedy dziecko już się rodzi i przechodzi przez szyjkę macicy. Moment rozciągnięcia. To jest tylko chwila, ale bardzo dobrze je pamiętam z powodu intensywności odczucia. Za pierwszym razem byłam zaskoczona tym odczuciem. Przy każdym kolejnym porodzie już wiedziałam, że to nastąpi i z jednej strony to był bardzo trudny moment, ale z drugiej wiedziałam, że jak już moje dziecko przejdzie ten punkt, to zaraz się urodzi. Kojarzy mi się to z przejściem przez pierścień ognia.

Beata: Co opowiedziałabyś swojej córce o porodzie?

Gosia: Z racji zawodu moje dzieci często słuchają o porodach. Po pierwsze mówię, że mogą chcieć mieć dzieci lub nie mieć. Po drugie, że to od nich dużej mierze zależy, jak przejdą przez poród. Po trzecie mówię im, że poród może być dla nich źródłem mocy.

Każdy poród był dla mnie źródłem mocy, mówię o tym zarówno moim córkom, jak i synom. Każde moje dziecko wie, jak się rodziło, każde z nich ma swoją historię porodową a nawet żarty na ten temat, które opowiadamy sobie przy okazji urodzin.

Mówię otwarcie, że było to dla mnie trudne, ale satysfakcjonujące i wzmacniające doświadczenie. Wiedzą, że moje porody są częścią mnie, taką jaką jestem teraz, że mnie ukształtowały.

Beata: Czym jest siła kobiety dla ciebie?

Gosia:  Kobieta! I to co ona w sobie ma, każda jedna. To, że jesteśmy tak różne, to jest nasza siła.

[/et_pb_text][/et_pb_column][/et_pb_row][et_pb_row _builder_version=”3.25″][et_pb_column type=”4_4″ _builder_version=”3.25″ custom_padding=”|||” custom_padding__hover=”|||”][et_pb_text _builder_version=”3.27.4″]

Beata: Co ty, jako kobieta, odkryłaś o sobie w czasie porodu?

Gosia: Mam tę moc! Nie z samego faktu urodzenia dziecka, tylko z otwarcia się na nowe. Poród jest przejściem, jest wejściem w nowe, a potem towarzyszeniem ku dorosłości. Za każdym razem miałam świadomość, że dostaję kogoś, komu będę miała przywilej takiego towarzyszenia.

[/et_pb_text][/et_pb_column][/et_pb_row][et_pb_row _builder_version=”3.25″ custom_padding=”15.4375px|0px|0|0px|false|false”][et_pb_column type=”4_4″ _builder_version=”3.25″ custom_padding=”|||” custom_padding__hover=”|||”][et_pb_text _builder_version=”3.27.4″]

Rozmowę znajdziecie również na stronie: www.miastokobiet.pl

 

[/et_pb_text][/et_pb_column][/et_pb_row][/et_pb_section]

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *