W niedziele jeszcze wszystko było okej, niestety już w poniedziałek musieliśmy działać. Będzie indukcja. Musi być. Łożysko nie daje rady, przepływy kiepskie. Pani Karolino proszę się spakować, idziemy na salę porodową…
„Dzień dobry, mam na imię Asia i będziemy dzisiaj razem rodzić”. Młoda, śliczna położna z dużym uśmiechem. Myślę sobie „może nie będzie tak źle”. Zaczynamy od KTG, potem delikatnie oksytocyna. Pierwsze dwie godziny jestem sama, czekam na męża — praca, syn w domu, teściowa mieszka daleko, trzeba poczekać. Póki co skurcze delikatne. Kręcę biodrami, nucę, w głowie mam szum morza i fale..fale..fale… W momencie, w którym przychodzi mąż, orientuje się, że mi tak świetnie idzie, bo NIE MA FAL!
Siedzimy, rozmawiamy, przychodzi Asia „Karola, proszę Cię, idź pod prysznic. Teraz naprawdę proszę, idź”. Wcześniej nie chciałam, bo nie było męża to raz, a dwa nie czułam się gotowa. No to idziemy. Mąż opowiada dowcipy z pracy, śmiejemy się. Fale, które nadchodzą, są mocne, ale jeszcze znośne. I tak po ok. 20 minutach, już nie słyszę męża, nie wiem, gdzie jestem, czuje tylko potężne skurcze, chęć zmiany pozycji, ponieważ z bólu już nie ustoję i szum.. Ciągle słyszę szum.
I nagle dociera do mnie, że znów jesteśmy na sali, położyłam się na łóżku, muszą mi sprawdzić, jak maleńki reaguje na tak mocne skurcze i czy jest okej, a ja śpiewam. Cały czas nucę i śpiewam. Chociaż w zasadzie to się nazywa chyba wokaliza. Wydaje z siebie melodię. Oddycham bardzo bardzo oddycham, słyszę nagranie „jesteś dobra, dasz radę, twoje ciało wie co robi” i oddycham i nucę. Mąż mnie masuje, przytula, całuje. Jest blisko.
Ale w pewnym momencie krzyczę BŁAGAM DAJCIE MI TO ZNIECZULENIE, BŁAGAM ZAPŁACĘ WSZYSTKIE PIENIĄDZE. Mąż woła położną. Asia mnie bada, delikatnie, uśmiecha się i mówi, że już anestezjolog schodzi, żebym dała jeszcze radę i wychodzi. Ja w tym momencie zrywam się z łóżka, czuję, że muszę i kucam. Kucam obok łóżka, trzymam się oparcia i przychodzi do mnie panika, że już tego nie zniosę, że nie dam rady, że ucieknę. Widzę otwarte okno i chce przez nie wyjść. Ale wtedy coś się zmienia. Inaczej „śpiewam”.
I nagle na salę wpada Asia i mówi „KOCHANA RODZISZ!!! Odwołać znieczulenie! Myślę sobie tylko w kółko, że nie dam rady, a może dam? Wiem, że się rozbieram, bo wszystko mnie denerwuje co mam na sobie, Asia pomaga i zaczynamy parcie. „Kochana moja dwa trzy razy i będzie synek. Świetnie Ci idzie. Pięknie przesz. Jesteś super, jesteś ekstra mama!”.
Mąż przytula się do mnie i mocno wspiera. Ale ja kiedy już już ma wyjść synek, nagle przestaje i boję się, ze nie dam razy, że pęknę, ze coś jest nie tak, że nie mam siły. I wtedy na salę wchodzi Anioł. Druga położna. Podchodzi do mnie, łapie mnie mocno za rękę, i mówi „Trzymaj mnie, przytul się i przyj. Jestem przy Tobie, dasz radę” (płaczę, pisząc to serio…). I nagle jest. Jest on. Jest mój drugi cud. Mój syneczek.
Położna ochroniła moje krocze, nie pękłam. Dała mi wsparcie. Pozwoliła rodzić, jak czułam, chociaż jestem jej wdzięczna, że potrafiła być też nieustępliwa i doradziła wodę. Była blisko mnie.
Po wszystkim, kiedy leżałam już z synkiem, Asia przyszła do mnie i powiedziała, że to był piękny poród. Że dawno nie widziała kobiety, która sobie tak radziła ze skurczami. Że pięknie śpiewałam, że to było cudowne być przy moim porodzie. A ja płakałam, bo wiedziałam, że wszystko to, co włożyłam w przygotowania do porodu, udało się.
Leżałam z moim maluszkiem, który też dał radę i był bardzo dzielny, w ramionach męża i po raz kolejny obudziła się we mnie Mama. Tym razem pewna siebie, silna, czująca bezpieczeństwo. Mama pewna tego, że jest silna i odważna.
Dziękuję Ci Beto, dziękuję Ci za wszystko, co robisz. Za to, że Twój BŁĘKITNY PORÓD tak bardzo mi pomógł. Za lekcję surfowania. Za naukę oddechu. Dziękuję Ci za to co robisz, bo wiem, że to ciężka praca. A jednak — dajesz dużo dobrego.
Chcesz się podzielić swoją historią?
Jeśli chcesz podzielić się ze mną i światem swoją historią porodową, wzmocnić inne kobiety w ciąży, pokazać, jaką drogę przeszłaś, co się w Tobie zmieniło, jak Twoje wybory wpłynęły na poród, pokazać kobiecą moc i sprawczość i przede wszystkim pokazać, że poród (bez względu na to, jak finalnie się skończył) może być pięknym wzmacniającym doświadczeniem — możesz ją wysłać tutaj.