Nie zawsze jest łatwo karmić piersią, ale zawsze jest warto! Nie ma i raczej nie będzie lepszego pokarmu dla noworodka i niemowlaka niż mleko mamy. Wbrew temu co próbują nam wmówić producenci mleka modyfikowanego. A starają się już baaaaaardzo długo i baaaaardzo dużo pieniędzy na to wydają.
Ale wiadomo, życie nie wygląda jak reklama mleka modyfikowanego. Często nie jesteśmy tak ładnie uczesane, wyspane a nasze dziecko nie wygląda jak 8 cud natury (no dobrze, dla swojej matki pewnie tak). Stres, oczekiwania wobec siebie, oczekiwania ze strony innych, huśtawki hormonów po porodzie, brak wsparcia otoczenia i profesjonalnego, nadal zbyt mało spopularyzowana rzetelna wiedza o laktacji (nie, nie każda położna, która przyjdzie na wizytę patronażową dobrze Ci doradzi, ani lekarza pediatra. Wadliwy system edukacji profesjonalistów z dziedziny laktacji w naszym kraju to temat na cały osobny artykuł). Te i wiele innych czynników mogą bezpośrednio wpłynąć na problemy z karmieniem czyli tzw. kryzysy laktacyjne.
W tym artykule nie będę mówić o rzeczach jak nieodpowiednie przystawienie czy pozycja do karmienia, krótkie wędzidełko, nieprawidłowe napięcie mięśniowe itp., które również może przyczynić się do problemów z karmieniem. To są rzeczy dla certyfikowanego doradcy laktacyjnego, fizjoterapeuty czy osteopaty. Naprawdę w zdecydowanej większości przypadków (nie mówię, że w 100% ale te kilka procent to naprawdę rzadkie przypadki), spotkanie dobrego specjalisty w połączeniu z Twoją wolą współpracy jest w stanie zaradzić każdemu kryzysowi. Dziś chcę się skupić na tym co od nas zależy i na co mamy wpływ – czyli nasze myślenie i reakcje.
Po pierwsze redukcja stresu wokół karmienia piersią jest kluczem do udanego karmienia! Dlaczego? Ponieważ Twój nastrój wpływa na karmienie.
Nasz stres wokół karmienia piersią jest częściowo związany z naszą biologią (matka natura tak nas stworzyła abyśmy zapewniły naszym potomkom przetrwanie) a częściowo z wszystkimi mitami, które krążą wokół karmienia. Oczywiście zależy to od danej osoby i przypadku, co dokładnie jest przyczyną. Samo karmienie, zwłaszcza jego początki mogą być bolesne (może pojawić się np. fizjologiczny ból brodawek). Do tego dochodzi niewyspanie i zmęczenie, huśtawki hormonów. Ale co ciekawe, w większości przypadków przyczyną stresu nie są same dolegliwości podczas karmienia, a myśli wokół karmienia!
Najczęstszymi „stresami”, które same sobie fundujemy są:
– obawa czy moje dziecko się najada
– obawa czy pokarm w ogóle się pojawi po porodzie
– oczekiwania względem siebie (np. muszę karmić tylko naturalnie, na żądanie a do tego być nadal piękna, szczupła i do tego pisać swój sukces swoją szminką)
– oczekiwania ze strony otoczenia. Tu mamy przeważnie dwa przeciwstawne fronty: np. nasza mama z nieaktualną wiedzą o laktacji mówi „płacze, na pewno głodne jest! No podaj mu w końcu butelkę!”. Na drugim froncie są np. nasze psiapsiółki z kółka bliskościowego mówiące, że absolutnie, nigdy nie przenigdy nie wolno Ci podać mieszanki, bo to największe zło na świecie. Wiem, koloryzuję, ale nie jedno już w życiu widziałam i słyszałam.
– obawa przed karmieniem w miejscach publicznych
– obawa przed jedzeniem czegoś więcej niż suchary i gotowaną marchewkę
– obawa czy moje mleko jest „dobre” czyli nie za tłuste, nie za chude, takie akurat do kawy 😉
– obawa przed niezrozumieniem czemu moje dziecko znów płacze, jest głodne, coś go boli czy go przebrać?
– kiedy ja w końcu złoże to pranie…
Inne? Bardzo jestem ciekawa czy doświadczyłaś lub widziałaś u znajomych inne obawy. Napisz koniecznie w komentarzu!
Długotrwały stres ma zawsze negatywne skutki na nasze zdrowie. W przypadku karmienia piersią różne badania wskazują na to, że stres wpływa na poziom produkowanego pokarmu.
Paradoks polega na tym, że sam akt karmienia działa rozluźniająco. W czasie, gdy karminy nasze dziecko, uwalnia się hormon o nazwie prolaktyna, który to daje nam uczucie spokoju i wyciszenia. Kiedy jednak po naszej głowie kotłują się czarne scenariusze zagłodzenia naszego dziecka lub stres na myśl o burdelu w domu, kiedy teściowa ma przyjść…wtedy produkujemy hormony stresu – adrenalinę i kortyzol a one blokują nam wydzielanie „dobrych hormonów”. Piszę dobrych, bo mam na myśli potrzebnych w procesie karmienia – oksytocyny i prolaktyny.
„Easier said than done”. Może. Ale kurczę, tak między Bogiem a prawdą…Twoje myśli, nastawienie, reakcje to jest TO COŚ, TO JEDYNE COŚ co możesz kontrolować w swoim życiu. A reszta podąży za nimi, wierz mi.
Jak możemy pomóc sobie ze stresem i ułatwić karmienie?
– odpuść, tak po prostu. Odpuść Zosię samosię, matkę polkę, męczennice i każdą inną, która Ci nie służy. Tutaj może pomóc zamawianie zakupów przez Internet, poproszenie o pomoc przy starszakach rodzinę lub znajome, wynajęcie choćby na jedną godzinę tygodniowo pani sprzątającej, odmawianie wizyt, kiedy nie masz na nie ochoty ani siły etc.
– zdobądź aktualną wiedzę laktacyjną, dla swojego spokoju i na dyskusje przy okazji imienin u cioci. Jedna z najlepszym strony o laktacji w języku polskim to www.hafija.pl
– bądź świadoma swoich myśli i emocji. Ideałem byłoby wychwytywać wszystkie obawy i lęki w momencie, kiedy się pojawią i konfrontować je, rozwiązać lub załagodzić, w zależności od sytuacji. Jeżeli jednak nie jesteś jeszcze mistrzem Jedi macierzyństwa, spokojnie, to codzienna praktyka uważności, połączona z dobrocią i wyrozumiałością dla siebie sprawi, że kiedyś będziesz 😉
– zbuduj swoją wioskę wsparcia. Do walki na polu bzdur laktacyjnych, szczególnie kiedy jesteśmy zmęczone lub niewyspane, potrzebujemy dobre wsparcie psychiczne i merytoryczne. Rodzina, znajome, nieznajome a życzliwe kobiety, kręgi, grupy wsparcia. Znajdź najwłaściwszą formę dla siebie.
– słuchaj relaksacji, medytacji lub afirmacji które są poświęcone karmieniu piersią. Zwłaszcza jeżeli słuchałaś je w ciąży i podczas porodu, mogą dać natychmiastowe efekty rozluźnienia i prawidłowej produkcji hormonów.
– znajdź sobie hobby. Tak wiem, możesz być w momencie, kiedy karmisz dosłownie 24/7 i nie bardzo masz teraz jak wyjść na kółko plastyczne. Znalezienie czegoś co sprawia nam przyjemność, przełoży się na redukcję stresu i udane karmienie. To może być tak prosta czynność jak słuchanie ulubionej muzyki, podcastów czy audiobooków, czytanie książki, oglądanie śmiesznego serialu
– jeżeli jesteś wierząca możesz się modlić. Modlitwa to wspaniała forma medytacji, będzie miała takie same skutki na produkcje hormonów co słuchanie medytacji czy relaksacji.
– jedz zdrowo! Jakość i rodzaj spożywanego jedzenia wpływa na nasze samopoczucie i produkcję hormonów.
– dzwoń do ulubionych osób, kiedy tylko możesz. Już rozmowa przez telefon z bliską Ci kobietą sprawia, że podnosi się poziom oksytocyny.
Masz swoje sprawdzone sposoby na stres wokół karmienia? Podziel się nimi w komentarzu!