Historia dobrego porodu – Nina

Przedstawiam Ci listopadową rozmowę o dobrym porodzie. Pozostałe możesz przeczytać tu

Dobry Poród: Historia jedEnasta – listopad
Nina 

Beata Meinguer: Jakim doświadczeniem był dla Ciebie poród?

Nina: Bardzo przyjemnym i pokazującym jaki ogrom siły we mnie drzemie. Siły psychicznej i fizycznej. To było sprawdzenie siebie, swoich możliwości i potwierdzenie, że dam radę. Z pewnością było to odkrycie siebie na nowo jako silnej kobiety. Bardzo mnie to wzmocniło i dodało wiary w siebie. Niesamowite, że na co dzień zdarza nam się o tym zapominać, a niecodzienne wydarzenie jakim jest poród powoduje natychmiastowe przypomnienie o tym jakie silne jesteśmy.

IMG 2543

fot. archiwum rodzinne

Beata: W którym momencie ciąży czy porodu poczułaś, że od Ciebie zależy, jakie to będzie doświadczenie?

Nina: Od początku drugiej ciąży, bo o niej mowa, bardzo głęboko wierzyłam, że urodzę w końcu tak, jak chcę i doświadczę dotąd mi nieznanego. Od razu się nastawiałam na udany VBAC i nie dopuszczałam innych myśli do siebie. Wyobrażałam sobie poród i chyba dopiero wtedy, podczas drugiej ciąży
naprawdę w to uwierzyłam. Byłam tak bardzo zdeterminowana, że chciałam udowodnić sobie i światu, że można! Poczyniłam też więcej kroków, jeśli chodzi o ćwiczenie oddechu, odpuszczania, różnych aktywności, ale przede wszystkim się nie bałam. Odgoniłam strach, bo zrozumiałam, że właśnie do tego stworzone są kobiety i wiedzą jak przez to wszystko przejść, a ciało doskonale wie co i kiedy ma zrobić.

Beata: Jaki był Twój najpiękniejszy moment w czasie porodu?

Nina: Moment, w którym na ostatnim parciu poczułam ręką główkę mojej córeczki i od razu dostałam ją do siebie. Obok mój wzruszony mąż i jedyne, czego mi wtedy brakowało, aby dopełnić nasz wspaniały obrazek, to mój pierworodny dwulatek, który został w tym czasie w domu z naszymi przyjaciółmi. Ale to z ogromną przyjemnością zostawię sobie na poród domowy. Poza tym moment, w którym uświadomiłam sobie, że to zrobiłam, dokładnie tak, jak sobie zaplanowałam – bezcenny i pewnie jak wiele kobiet przez długi czas nie mogłam w to uwierzyć i otrząsnąć się w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Niemożliwe staje się możliwe.

Beata: Jaki był najtrudniejszy moment w czasie twojego porodu i jak sobie z nim poradziłaś?

Nina: Ponieważ jak najdłużej chciałam zostać w domu, a jak się okazało mój dotychczasowy próg bólu zupełnie się nie sprawdził, to do szpitala jechałam już na pełnym rozwarciu. Droga jaką pokonywaliśmy przez pół miasta, jadąc na awaryjnych, mijając skrzyżowania na czerwonych światłach
okazała się wyzwaniem. Mała tak bardzo się wypychała już w samochodzie, a ja musiałam się powstrzymywać od jej swobodnego wypłynięcia na drugą stronę brzucha, w strachu, że zrobię jej krzywdę. Było ciężko, ale szczęśliwie przetrwaliśmy wszyscy i od momentu wejścia do szpitala do pierwszego przytulenia Jagódki minęło zaledwie 18 minut.

Beata: Co opowiedziałabyś swojej córce o porodzie?

Nina: Szczęśliwie urodziłam wtedy córkę i z pewnością przekażę jej, że siła kobiety jest nieograniczona, że poród to piękne doświadczenie i ja podczas niego odrodziłam się jako silna i mocna kobieta i jej życzę tego samego. Oczywiście, nie omieszkam wtrącić historii ekspresowego przedostania się do szpitala, bo tak szybko chciała nas zobaczyć na pewno chcę, żeby jej wizja była pozytywna i pełna nadziei, że jej poród, jeśli się na niego zdecyduje może być co najmniej tak dobry jak mój.

Beata: Czym jest siła kobiety dla Ciebie?

Nina: Żywiołem – ogniem, wodą, powietrzem i ziemią w jednym. A to od nas, kobiet zależy, jaki żywioł i z jaką siłą w sobie wyzwolimy. Upraszczając – (uwaga, zabrzmi banalnie) wszystko jest w twojej głowie. Wystarczy mocno uwierzyć, trwać w tej wierze i pozwolić się temu dziać. Wiem, że to bywa bardzo trudne… choć może to właśnie bardzo proste 😉 Tak czy inaczej, w moim przypadku to działa.

Beata: Co Ty, jako kobieta, odkryłaś o sobie w czasie porodu?

Nina: Najważniejsze dla mnie odkrycie to próg bólu, który do tej pory wydawał mi się niemożliwy do przejścia. Teraz już nie mam taryfy ulgowej podczas miesiączkowania, nie ma marudzenia, że boli. Poród to odkrycie niesamowitej siły i zawziętości. Dla mnie to potwierdzenie, że „chcieć to móc”.

Rozmowę znajdziecie również na stronie: www.miastokobiet.pl

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *