Mam 34lata, rodziłam w czerwcu, pierwszy raz.
Od początku ciąży planowałam poród domowy. Bardzo boję się szpitali, mam do nich złe nastawienie, chciałam żeby mój poród był inny. Chciałam ochronić nasze dziecko przed szpitalnym środowiskiem, dać mu maksymalną szansę na harmonijne przyjście na świat. Miałam to ogromne szczęście, że ciąża przebiegła nam wzorowo, fizjologicznie i nie było żadnych przeciwwskazań do porodu domowego.
Czerwiec był moim miesiącem porodowym i byłam przygotowana raczej na drugą połowę, bo często pierwsze razy wydarzają się ‘po terminie’ (tym lekarskim). A tu niespodzianka, w drugiej połowie 38.ego tygodnia, kiedy właśnie tego dnia załatwiłam ostatnią rzecz przed porodem i zaczęliśmy się wieczorem nudzić, około 21. odeszły mi wody.

Odeszły spektakularnie, w łóżku, podczas przytulanek i pocałunków, chlusnęły wszędzie.
Zerwaliśmy się w panice pomieszanej z ekscytacją. Mój mąż zadzwonił do położnych, ja biegałam po mieszkaniu jak oparzona. Na zewnątrz rozpętała się wielka burza. Położne przekazały żeby odpoczywać i spróbować się przespać. Trochę się udało, ale szybko zaczęły się skurcze i w okolicy północy już zaczęły się próby przetrwania jakoś tej nocy. Mąż mierzył czas, ja w majakach oddychałam i jęczałam Bardzo szybko okazało się, że wszelkie ćwiczenia, chwyty, masaże uciski są absolutnie niemożliwe, bo nie dałam się ani dotknąć ani nie mogłam znieść żadnych dodatkowych bodźców. W żadnej pozycji nie było znośnie, w którymś momencie pojawiły się krótkie wymioty i biegunka. Potem już zaczęły się powoli skurcze parte i czułam, że dzidzia nie będzie czekać. Mąż popędzał przez telefon położne, ale wiedzieliśmy że odległość i poranne korki sprawią, że jeszcze trochę poczekamy. Nad ranem przeniosłam się z łózka do świeżo napełnionego basenu i była to wielka ulga. Woda zadziałała rozluźniająco i odciążyła moje ciało, chociaż skurcze na tym etapie przychodziły co około półtorej minuty. Niedługo potem zjawiły się położne. Za ich wskazówkami położyłam się na powierzchni basenu i dałam mojego ciału całkowicie się rozluźnić. Skurcze się rozrzedziły, były jakby bardziej do zniesienia, widać było już główkę a mnie zaczęły przechodzić fale lekkich wstrząsów, mięśnie wpadały jakby w lekki rezonans.

Po około pół godzinie odpoczynku, nabrałam sił i postanowiłam, że musimy to zrobić, najwyższa pora. Zmieniłam pozycję i w ciągu 20 minut urodziłam moją córkę. Było cudownie, było tak jak chciałam. Siedziałyśmy najpierw jeszcze w basenie a potem na naszej sofie tuląc się, cały czas będąc połączone pępowiną. Była śliczna, zdrowa, różowiutka, 10/10. Najważniejsze było za nami, ale to nie był koniec przygód.

Po odcięciu pępowiny, pierwszym ssaniu piersi, nadal nie urodziłam łożyska. Pomimo podania mi oksytocyny i różnych próbach położnych trzeba było wezwać karetkę, bo zaczynałam tracić krew. W następnych godzinach czekał mnie zabieg ręcznego wydobycia łożyska i w efekcie 2 doby w szpitalu. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, doszłam do siebie i mogłam wrócić do domu.
Patrząc wstecz jestem sobie wdzięczna, że świadomie otaczałam się osobami, które wspierały mnie w moim planie i pomogły zrealizować to marzenie. Stąd przez całą ciążę spotykaliśmy się z Beatą w naszym domu przygotowywaliśmy się mentalnie i informacyjnie na ten ważny czas. Oprócz Błękitnego Porodu opiekowała się nami fizjoterapeutka uroginekologiczna oraz korzystałam ze wsparcia psychicznego psycholożek w Krakowskim Instytucie Psychoterapii i kursu Psychologicznej Szkoły Rodzenia. Pomoc każdej z tych cudownych Kobiet oraz naszych Położnych była nieoceniona <3 O ile bardzo cenne były części kursów i zajęć o ćwiczeniach, masażach, pozycjach na piłce itd., to z perspektywy czasu widzę, że w moim przypadku co najmniej 90% roboty zrobiła głowa. Poczucie zaopiekowania i świadomość wsparcia i przygotowania do tego co ma nastąpić, dały mi pewność, że będę wiedziała co robić i że temu podołam.

Opowiadanie historii porodowych ma MOC!
Osobie, która ją opowiada, pomaga :
- ułożyć w głowie ciąg zdarzeń
- spojrzeć na poród z nowej perspektywy
- uwolnić emocje, które w chwili porodu powstały w ciele
- dostrzec swoją sprawczość i moc
- docenić siebie
- jeżeli to potrzebne, zamknąć to co jest trudne
- odbić myśli z osobami, które były przy porodzie
Osobie, która słucha dobrych, wzmacniających historii porodowych pozwala:
- czasem pierwszy raz w życiu usłyszeć, że poród może być dobrym wydarzeniem
- usłyszeć od drugiej kobiety, jak poród może wyglądać w praktyce
- zmienić swoje lękowe przekonania
- rozpocząć proces odnajdywania w sobie sprawczości
- zweryfikować przekonania o porodzie
- ułożyć własną wizję porodową, stworzyć listę rzeczy na których najbardziej Ci zależy



