[et_pb_section fb_built=”1″ _builder_version=”4.16″ custom_padding=”0px|||||” global_colors_info=”{}”][et_pb_row _builder_version=”4.16″ global_colors_info=”{}”][et_pb_column type=”4_4″ _builder_version=”4.16″ global_colors_info=”{}”][et_pb_text _builder_version=”4.16″ text_text_color=”#074264″ global_colors_info=”{}”]
Nacinać czy nie nacinać — oto jest pytanie. O tym, kiedy nacięcie krocza jest słuszne bardzo chętnie nagram podcast, bo na ten temat powinna wypowiedzieć się położna. W międzyczasie odsyłam Cię do transmisji live, która odbyła się na grupie Błękitny Poród. Moim gościem była Celina Szwinta, która w cudowny sposób wyjaśnia najważniejsze aspekty ochrony krocza. Jedno jest pewne i potwierdzone w Medycynie Opartej na Dowodach Naukowych (z ang. EBM) – nacięcie krocza nie może być zabiegiem rutynowym. Co to oznacza? Nie powinno być wykonywane każdej rodzącej bez wcześniejszej kompleksowej oceny sytuacji i bez zastosowania wszelkich zabiegów, które mają na celu ochronę krocza. Ocena sytuacji położniczej i ewentualnego ryzyka to odpowiedzialność personelu medycznego.
Na drugiej szali leży odpowiedzialność nas kobiet. Co więc my możemy zrobić, aby uniknąć nacięcia? Wypisałam dla Ciebie kilka propozycji zainspirowana książką „Kryzys Narodzin” Sheila Kitzinger. Uwaga — jeżeli pokusi Cię wpisanie tej książki w listę lektur obowiązkowych do przeczytania przed porodem to podpowiem — nie rób tego! To nie jest książka na czas ciąży. Zanim jednak wymienię te propozycje to czuję, że powinnaś poznać podstawowe statystyki.
Według raportu NIK z 2016 odsetek nacięć krocza w polskich szpitalach waha się między 20% a 86%. Aż 56% kobiet nie zostało zapytanych, czy pozwalają na nacięcie! Fundacja Rodzić po Ludzku stworzyła broszurkę, którą bardzo Ci polecam.
A teraz kilka propozycji, co TY możesz zrobić, aby uniknąć nacięcia krocza:
– zobacz czy w Twoim mieście znajdziesz trening porodowy. Może być w formie ćwiczeń oddechowych, świadomego rozluźniania ciała, pracy z dnem miednicy, czy jogi prenatalnej.
– sprawdź, czy możesz rodzić z jedną położną (wybierając poród domowy lub też w szpitalu). Taki system sprawi, że ryzyko pośpiechu, stresu lub niewystarczającej komunikacji podczas porodu maleje
– jeżeli jest to możliwe, wybierz poród domowy, w domu narodzin lub, izbie porodowej (te u nas już nie istnieją, ale jeżeli mieszkasz za granicą to możliwe, że w danym kraju tak). Z założenia poród w tych miejscach jest nastawiony na fizjologię a personel tam pracujący ma wiedzę i doświadczenie w przyjmowaniu porodów fizjologicznych
– przekaż swoje oczekiwania osobie towarzyszącej, niech ona też wie, na czym Ci zależy
– jeżeli nie robiłaś tego do tej pory to poznaj swoje ciało. Uważam, że ma ogromne znaczenie jak dobrze znamy swoje ciało i czy je „czujemy”
– wybierz położną do prowadzenia ciąży. Jeżeli twoja ciąża jest ciążą fizjologiczną niskiego ryzyka to fakt prowadzenia ją przez położną daje najwyższe szanse na poród siłami natury (nacięcie krocza jest interwencją medyczną i wtedy mówimy o porodzie drogami natury). Są badania pokazujące, że zdecydowana większość kobiet ma taki poród, jaki preferuje ich lekarz prowadzący, a nie jakie są jej zdrowotne wskazania. Smutne, ale prawdziwe
– przeprowadź rozmowę o nacięciu krocza z osobą, która ma prowadzić Twój poród, aby poznać jej wiedzę i doświadczenie, ale też preferencje. Jeżeli rodzisz w miejscu, gdzie nie ma możliwości wynajęcia położnej lub po prostu nie chcesz tego robić to porozmawiaj z personelem na dniach otwartych. Zwykła rozmowa może dać ci obraz panującej w danej placówce polityki. Dodatkowo koniecznie sprawdź statystyki na gdzierodzic.info
– sprawdź, czy w wybranej placówce możesz rodzić do wody. Taki poród minimalizuje ryzyko nacięcia, ale też pęknięcia krocza
– stosuj masaż krocza. Dokładny instruktaż jak to robić również znajdziesz na tym filmiku. Podczas masażu dołącz wizualizację, myśl jak Twoje tkanki są elastyczne i otwierają się, aby ułatwić Twojemu dziecku narodziny
– unikaj pracia na komendę (wybierz miejsce i personel, który nie używa go rutynowo). Parcie spontaniczne daje szansę tkankom krocza na powolne rozciąganie się. Przyj jak czujesz a najlepiej po prostu wydychaj swoje dziecko
– unikaj masażu krocza w trakcie porodu. Kolejna procedura stosowana rutynowo podczas porodu wbrew temu, co pokazują badania i Medycyna Oparta na Dowodach Naukowych. Masaż krocza podczas porodu przez położną zwiększa ryzyko pęknięcia lub konieczności nacięcia
– wybierz szpital, w którym fazę parcia prowadzi się w pozycjach wertykalnych. Tkanki krocza pracują wtedy inaczej niż kiedy leżysz
– nie wstrzymuj powietrza a tym bardziej nie duś w sobie dźwięków. Istnieje bezpośrednia korelacja między napięciem twarzy, zwłaszcza szczęki a napięciem krocza i otwieraniem się w porodzie. Niska wokalizacja, mruczenie czy nawet zarżenie jak koń rozluźni mięśnie twarzy a co za tym idzie ułatwi Ci otwieranie się i ochronę krocza
– trzymaj dłonie otwarte, wnętrzem do sufitu. To była jedna z najbardziej niezwykłych lekcji, którą nauczyłam się na konferencji Midwifery Today. Takie ułożenie dłoni pomaga w otwarciu się i minimalizuje napięcie w ciele
– znajdź wygodną pozycję w każdej fazie porodu i zmieniaj ją, kiedy tylko potrzebujesz
– niech Twój kręgosłup i miednica będzie w ruchu (a nie unieruchomiona np. poprzez leżenie)
– stosuj techniki hipnoporodu, np. relaksację progresywną, aby nauczyć się rozluźniać całe ciało w kilka sekund. Wtedy nawet pod koniec porodu pozwolisz swojemu ciału działać bez blokowania go strachem. W skrócie polega to na stanie, kiedy całe Twoje ciało jest luźne a pracuje tylko macica. Wtedy nie tworzysz napięcia, które potęguje ból i zaciska tkanki
– podczas całego porodu i szczególnie podczas fazy parcia kieruj się intencją otwarcia drogi dla dziecka. Mało się o tym mówi, mimo że powinno być oczywiste. Otwarcie swojego ciała, ale też otwarcie na doznania, na zmiany w życiu, na bycie mamą to część przygotowania do Błękitnego Porodu
– uczucie rozciągania krocza i tzw. „ring of fire” to znak, że już za chwilę przytulisz swoje dziecko. Może to być, choć nie musi, najtrudniejszy moment w całym porodzie. To jest szczególny moment, kiedy powinnaś skoncentrować się na otwieraniu, odpuszczaniu i oddechu. W tym też momencie przypomnij sobie (lub niech będzie to zadanie osoby towarzyszącej), aby rozluźnić gardło i żuchwę
– pamiętaj, że dziecko się wydycha, a nie wyciska na siłę
– współpracuj z położną, słuchaj co do ciebie mówi, np. kiedy prosi, żebyś przestała przeć (co jest mega trudne, zwłaszcza jeżeli przesz spontanicznie) a otworzyła usta i oddychała przez nie. To pomoże główce dziecka gładko się wyślizgnąć.
Na koniec taka dygresja. Położne wielokrotnie chcą ochronić krocze, ale niestety, ponieważ ich niezależność zawodowa w wielu szpitalach jest zwykłą fikcją to nie wiedzą jak sprzeciwić się lekarzowi, gdy ten zleca rutynowe nacięcie. To nasza spokojna, świadoma postawa może dać jej sygnał do tego, żeby stanąć po naszej stronie i wspólnie ochronić krocze. Jeżeli jednak kobieta przychodzi do porodu z postawą „ja nie znam się na tym, rób Pan co chce”…dlaczego miałyby narażać się dla kobiety, która nawet nie zna własnego ciała?
Jeżeli jesteś położną to bardzo polecać Ci zapoznać się również z artykułami o ochronie krocza autorstwa Birth Coach Projekt Sylwia Uro-Polak.
Siedem przyczyn wysokiego odsetka nacięć krocza
Strategie ochrony krocza
[/et_pb_text][/et_pb_column][/et_pb_row][/et_pb_section]
Wydaje mi się, że brakuje linku do filmiku, który jest wspomniany jako instruktaż masażu. Pozdrawiam 🙂
Tak, rzeczywiście, zaraz poprawię 🙂
Ciekawy artykuł, choć nie podoba mi się stwierdzenie, że samo nacięcie krocza zmienia poród siłami natury w poród drogami natury. Takie słowa po porodzie trochę mnie dołują, zwłaszcza, ze o ten poród bardzo waczylam. Owszem, jest to interwencja czy też ingerencja medyczna, ale jednak wydaję dziecko na swiat swoimi silami – czy tez siłami natury. Nikt tego za mnie nie robi, bo naciecie krocza nie sprawia, ze dziecko magicznie wyskakuje. Zrobiłam to sama:)
Jago przykro mi, że tak to odbierasz. Poród siłami albo drogami natury to czysto techniczne pojęcie, nie mające NIC wspólnego z ocenianiem czy urodziłaś sama czy z pomocą. Nikt nie wątpi, że sama urodziłaś swojego dziecko. Ze swojej strony bardzo Ci polecam teraz zaopiekowanie się sobą, włącznie z tym uczuciem, które dostałaś po przeczytaniu tego artykułu. Piszesz, że bardzo walczyłaś o ten poród, może ta walka zuzyła u CIebie tyle energii, że poruszyła miejsca w Tobie, które powinny być zaopiekowane. Ściskam i życzę dobrego połogu!