blog

Historia błękitnego porodu – Jagoda

sty 27, 2022 | Historie porodowe, Na wzmocnienie | 4 Komentarze

Cykl błękitnych historii porodowych powstał z chęci zainspirowania innych kobiet, które myślą o dziecku lub są w ciąży do szukania ich własnej drogi, do pobudzenia intuicji, do świadomego przygotowania i doświadczania porodu. 

Błękitny Poród: Historia JAGODY

 

Jagoda: bardzo chcę się nią podzielić z Tobą i innymi kobietami moją historią porodową, żeby pokazać jak może być pięknie.

Mam na imię Jagoda. Mam 32 lata i mieszkam w Lesznie. Niedawno urodziłam mojego trzeciego synka: Cyryla, a oto jak to było:

Justyna Kwiatkowska

 

Fot. archiwum prywatne

3.01.2022 rano mieliśmy jechać do Oleśnicy na KTG, bo wg wyliczeń byłam już 7 dni po terminie. Rano ucieszyłam się, bo odszedł mi spory kawałek czopu śluzowego.

Lekarka z Leszna kazała mi do szpitala jechać na czczo, więc zapakowaliśmy się i pojechaliśmy prawie 150 km, bo czułam, że tam chcę rodzić. Słyszałam dużo dobrych historii dotyczących szpitala w Oleśnicy i patrząc na statystyki ich porodów, cieszyłam się, że nastawiają się tam na porody siłami natury.

Już od wejścia na oddział byłam pod wrażeniem. Wszystko czyste, a personel bardzo miły.

Okazało się, że brakuje mi powtórki badań HIV i jeszcze czegoś (w Lesznie nie zlecono mi, żeby robić je dwa razy. W Oleśnicy to standard, żeby pacjentka nie była w okienku serologicznym). Nikt nie miał do mnie pretensji, że nie mam tych badań, co było dla mnie szokiem. Niestety standard opieki medycznej w Polsce przyzwyczaił mnie do tego, że gdy brakuje jakichś badań to na pewno moja wina i prawdopodobnie należy mnie ubiczować, albo przynajmniej zwyzywać.

Zaproszono mnie do gabinetu i poproszono o przygotowanie do badania.

Miła pani doktor powiedziała, że mam 4 cm rozwarcia i ona proponuje, żebym została w szpitalu i dziś rodziła, wg planu: podadzą mi oksytocynę + przebiją pęcherz płodowy. Zaznaczyła, że nie muszę się zgadzać, że mogę też jechać do domu i jeszcze zaczekać, że jest czas i spokojnie.

Ja czułam, że już chcę urodzić. Wtedy ubrałam się i czekałam na przyjęcie, ponieważ wszystkie sale porodowe były zajęte. Czekałam 1,5 h, ale w tym czasie pobrano mi krew, zrobiono KTG, przyjęto do systemu, a mąż czekał w poczekalni i dano mu ubrania do porodu, bo my jakoś nie pomyśleliśmy i nie zabraliśmy nic dla niego 🤦‍♀️🤷

O 13:30 zaprowadzono mnie na salę: piękna, duża, czysta, wyposażona w piłki, olejki, dyfuzory, tlen…no full wypas. Położna przyszła, przedstawiła się, zapytała o moje samopoczucie, o pomysły na poród o oczekiwania i czy znam plan lekarzy, czy mi to odpowiada itp.

Dostałam też obiad i lekarz czekał, aż zjem, żeby mi nie przeszkadzać (pisze o tym, bo to dla mnie ZUPEŁNIE NOWE DOZNANIE. Wiecie? Lekarz, który czeka na mnie? Niby nic, a jednak).

O 14:03 podano mi OXY, a o 14:07 lekarz przebił pęcherz płodowy. W trakcie porodu położna przychodziła, pomagała mi zmienić pozycję, chwaliła mnie, instruowała męża jak masować. O 14:30 zdjęto mi kroplówkę i zaproponowano lewatywę. Chciałam z niej skorzystać, a więc mi ją podano. Potem poszłam do toalety i pod prysznic. Tam skurcze się nasiliły, więc mąż poprosił położna i wróciliśmy na salę. Miałam już 10 cm rozwarcia (była 15:20/30).

Teraz położna pomogła mi przyjąć pozycję klęczącą, mąż siedział na krześle, a ja opierałam mu się głowa na udach i brzuchu. Tak rodziłam Cyryla.

Przytulona, zaopiekowana i UWAGA sama decydowałam, kiedy chcę przeć. Położna mnie wyciszała, gdy za szybko chciałam go wypchnąć, była z nami teraz cały czas. Pozwoliła mi dotknąć główki i tłumaczyła, że teraz chwilę musimy rozciągać krocze, żeby je chronić, ale czułam, że ona we mnie wierzy, że mąż mnie trzyma i że wiem co robić.

 

Fot. archiwum prywatne

15:57 urodził się Cyryl. Położna podała mi go natychmiast do rąk. A potem pomogła mi wstać i położyć się do łóżka. Tam Cyryl cały czas był przy mnie. Krew na gazometrię pobrano z pępowiny i dopiero gdy pępowina była gotowa, mąż ją przeciął (chyba 20 min). Potem urodziłam łożysko, a właściwie to odetchnęłam i wyszło.

Położna mnie umyła delikatnie i zbadała, ZA KAŻDYM razem mówiła, co chce zrobić i pytała, czy może, np. Chciałabym Cię trochę obmyć, żeby lepiej widzieć krocze, czy mogę? Chciałabym dotknąć Twojego brzucha, nie bój się, mogę?

Cały czas czułam ogrom wsparcia, akceptacji i mocy.

Kontakt ciało do ciała trwał trochę ponad 2 h. W tym czasie dano mi jeść, zrobiono ciepłej herbaty z miodem i pomarańczą. Zaszyto mi delikatne pęknięcie krocza (super szycie, nic nie czułam i bardzo wygodne szwy).

Gdy Cyryla zabierali na badania (18:05), mój mąż poszedł z nim, a ja piłam herbatę 😍🥰

Potem mieliśmy jeszcze czas, żeby się wykąpać. Tzn. Cyryla zabrali na noworodkowy oddział, żeby go przyjąć, a ja z mężem wzięłam prysznic. Położna odprowadziła mnie do sali i pożegnała uściskiem.

Słowa, które wspominam z porodówki to: jesteś niesamowita, pięknie, super, ale cudowne niskie dźwięki, jesteś doskonała, Twoje ciało wie co robić, ufam Ci.

Powiem szczerze, że nie wiedziałam, że można tak rodzić. Do tej pory dwa porody na plecach, na łóżku ginekologicznym, z komendami teraz leż, teraz przyj, za słabo, staraj się bardziej…

W Oleśnicy było jak w serialu Ostry Dyżur czy Chirurdzy. No z mężem nie mogliśmy uwierzyć.

Dodam jeszcze, że opieka po porodzie też wspaniała. Doradca laktacyjny codziennie na salach. Sprawdzenie wędzidełka podjęzykowego przez położną odbierająca poród, potem przez doradcę i przez pediatrę też. Lekarze na oddziale mili, położne uśmiechnięte. Nie mogę na nic narzekać, a wręcz zaskoczyło mnie posiłków: śniadanie, drugie śniadanie, obiad dwudaniowy, podwieczorek (sałatka) i kolacja.

PS Pozdrawiam Cię Beato i dziękuję za to, że pośrednio przyczyniłaś się do tego, że mogłam tak cudownie urodzić syna.

Jeśli chcesz podzielić się ze mną i światem swoją historią porodową, wzmocnić inne kobiety w ciąży, pokazać, jaką drogę przeszłaś, co się w Tobie zmieniło, jak Twoje wybory wpłynęły na poród, pokazać kobiecą moc i sprawczość i przede wszystkim pokazać, że poród (bez względu na to, jak finalnie się skończył) może być pięknym wzmacniającym doświadczeniem — wyślij swoją historię na kontakt@blekitnyporod.pl 

5 1 vote
Article Rating

Witaj!

Jestem coachem okołoporodowym, hipno-doulą, inicjatorką ideii Błękitnego Porodu. Jestem mamą trójki dzieci urodzonych w stanie głębokiego relaksu –
autohipnozy

facebook

pobierz bezpłatnie

E-BOOK
PODÓD BEZ OBAW

.

najnowsze

Historia porodu Justyny: Błękitny poród we własnej bańce

Fot. Archiwum prywatne Swoją historię zacznę tego, że od poprzedniego porodu, na który wydawało mi się, że byłam super...

Historia błękitnego porodu Małgorzaty: poród wpleciony w codzienność

Zdj. archiwum prywatne Długo się zbierałam do opisu mojego drugiego porodu, bo w sumie nie wiedziałam, jak opisać ten...

Przygotowanie do porodu, a prawa pacjentki

Zapraszamy na czwarty podcast "Na zdrowie! Krakowianki". Karolina Sztyler rozmawia o prawach pacjentki w okresie ciąży, porodu,...

Historia porodu Justyny: Błękit pełen zwrotów akcji

Fot. archiwum prywatne Nasza historia jest błękitna, ale pełna zwrotów akcji. Zacznę od tego, że wyobrażałam sobie piękny poród...

Historia błękitnego porodu Anety: było tak, jak chciałam

Fot. archiwum prywatne Było tak, jak chciałam. Termin porodu został wyznaczony na 15 stycznia. W poniedziałek 21 stycznia,...

DDBP. ODC. 17 Brzuch po ciąży

brzuch po ciąży Tym ważnym tematem reaktywuję rozmowy ze specjalistami! Będę zapraszać gości, bo zależy mi na tym, aby ułatwić...

Historia błękitnego porodu Aleksandry: muzyka pomagała mi przeżywać skurcze

Dziś mija trzeci tydzień od naszego wyjścia ze szpitala po 2 dniach od pojawienia się naszego drugiego Synka na świecie....

Historia błękitnego porodu Karoliny: mój najpiękniejszy poród

W niedziele jeszcze wszystko było okej, niestety już w poniedziałek musieliśmy działać. Będzie indukcja. Musi być. Łożysko nie...

Historia błękitnego porodu Ewy: poród domowy zakończony w szpitalu

Całą ciążę przechodziłam, czując się naprawdę dobrze. W ok. 34tc stwierdzono węzeł pępowiny i wówczas mój ginekolog skierował...

Historia błękitnego porodu Maszy: Narodziny Syna

7.06.2020 urodziłam Syna. I było to ekstremalnie fizyczne, dzikie doświadczenie. Oraz jednocześnie bardzo naturalne, pełne...

RELAKSACJA błękitny poród

Zapisz się na listę i pobierz bezpłatnie audio relaksacyjne w technice głebokiej relaksacji, które pomoże Ci odpowiednio przygotować się do porodu.

    .

    o autorce

    Jestem edukatorką porodową, ułatwiam kobietom poród i początki macierzyństwa. Pomagam kobietom poczuć się pewnie i bezpiecznie w sytuacji porodowej.

    Od 2014 przygotowuję kobiety i ich bliskich na Błękitny Poród, uczę jak współpracować z własnym ciałem w czasie porodu, poprzez zminimalizowanie lęku, napięcia i stresu. 

    Moje książki „Błękitny Poród. Masz ten wpływ” oraz „Błękitny Poród Rodzinny” otrzymały matronat Fundacji Rodzić po Ludzku i są jednymi z najchętniej czytanych poradników porodowych!

    Propaguję Medycynę Opartą na Dowodach Naukowych (ang. EBM).

    Współpracuję interdyscyplinarnie z najlepszymi ekspertami w zakresie ciąży, porodu, karmienia i macierzyństwa. Pomagam poruszać się po meandrach polskiego systemu opieki okołoporodowej. 

    Daję Ci dostęp do błękitnej sieci profesjonalnego wsparcia.

    Subscribe
    Powiadom o
    guest

    4 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments
    Jagoda
    Jagoda
    30/01/2022 23:23

    Dziękuję,że mogłam podzielić się moją historią 🙏

    Beata Jedlińska
    Admin
    01/02/2022 09:45
    Reply to  Jagoda

    Jagoda – to dla mnie zaszczyt!!!

    Żywia
    Żywia
    01/02/2022 14:00

    Cudowna historia. Mam łzy w oczach! Wspaniale, że gdzieś jeszcze istnieją ludzie z powołaniem na porodówce zamiast znudzonych robotów😅

    Beata Jedlińska
    Admin
    01/02/2022 14:24
    Reply to  Żywia

    Tak!!!